Wszystkie osoby na bieżąco śledzące doniesienia dotyczące Death Stranding doskonale wiedzą, że dokładna data premiery najnowszego dzieła Hideo Kojimy została oficjalnie ogłoszona w maju tego roku. Lecz czy jest możliwe, że jej dzień można było poznać trzy lata temu, gdy tytuł został po raz pierwszy zaprezentowany światu? Zdaniem niektórych miłośników twórczości ojca serii Metal Gear owszem. Wystarczyło uważnie przyjrzeć się logo gry, które zostało wówczas opublikowane.



Dostrzegacie to? Jeśli nie, to pozwólcie, że Wam pomożemy. Tytuł Death Stranding składa się z czternastu liter. Jedenaście z nich (E, A, T, S, T, A, N, D, I, N, G) jest podłączonych do cienkich żyłek, które jednak wychodzą tylko z ośmiu znaków (E, A, T, S, T, I, N, G). Daje nam to 11/8, czyli w formie zapisywania daty stosowanej chociażby w USA, 8 listopada – jest to dokładny dzień premiery gry.

Czy może być to czysty przypadek? Oczywiście, że tak. Death Stranding to gra wysokobudżetowa, a w ich przypadku różnorakie opóźnienia nie są absolutnie niczym nadzwyczajnym. Nierzadko ich premiery są przesuwane w ostatniej chwili, dlatego też nawet kilka miesięcy przed nadejściem oficjalnie ogłoszonej daty debiutu nie można być pewnym, czy jest ona ostateczna. A w tym przypadku debiut nastąpił dopiero po trzech latach od potencjalnego ujawnienia.

Trzeba jednak pamiętać, że to Hideo Kojima. Japończyk zdążył już przyzwyczaić swoich fanów do nietypowych zagrywek promocyjnych. Być może faktycznie od początku chciał wydać swoją grę 8 listopada. Albo po prostu dostrzegł to samo, co gracze i postanowił zręcznie wykorzystać symbolikę plakatu, dając przy okazji pożywkę dla internetowych miłośników łamigłówek. Jedno jest jednak pewne – Kojimie zależało, by wydać swoją nową grę w tym roku. Świadczy o tym chociażby wywiad z grudnia dla magazynu Famitsu, w którym deweloper określił 2019 „rokiem wieloryba”.

Źródło:
"AlexB" - GRY-OnLine